Piłka nożna

Francesco Acerbi: Od walki z rakiem do finału Ligi Mistrzów

today7 maja, 2025 253 5

Tło
share close

Francesco Acerbi, czyli historia lwa, który dwa razy pokonał raka, wygrał z depresją, chorobą alkoholową oraz dał Interowi nadzieję na pokonanie FC Barcelony

We wtorkowym rewanżowym spotkaniu półfinałowym Ligi Mistrzów Inter Mediolan pokonał 4:3 FC Barcelonę i tym samym awansował do finału tych rozgrywek. Jednym z bohaterów Nerazzurrich był Francesco Acerbi. Ten 37-letni obrońca zdobył wyrównującego gola w 93 minucie wczorajszego meczu, doprowadzając tym samym do dogrywki, w której lepsi okazali się piłkarze Simona Inzaghiego. W świecie futbolu nie brakuje sportowców, którzy osiągają sukcesy na boisku. Nieliczni jednak mogą powiedzieć, że ich największe zwycięstwa miały miejsce poza murawą. Francesco Acerbi to człowiek, który dwukrotnie pokonał raka, zmierzył się z depresją, przezwyciężył alkoholizm i powrócił silniejszy niż kiedykolwiek, zwieńczając swoją drogę niezapomnianym golem przeciwko Barcelonie w półfinale Ligi Mistrzów.

Foto: SempreInter.com

Rok 2013 i pierwsza diagnoza

Swoją piłkarską karierę Francesco Acerby rozpoczął w 2006 roku w grającej w Serie C Pavie. Przez kolejne sezony reprezentował barwy takich zespołów jak Renate, Spezia, Reggina, Chievo. Przełomem miał być transfer do AC Milanu w 2012 roku. W Rossonerich występowali wtedy m.in. Robinho czy Mario Balotelli. Acerbi nie zagrzał na długo miejsca w Mediolanie. Po zaledwie 6 miesiącach został sprzedany do Genoi, skąd wypożyczono go od razu do Chievo. W 2013 roku trafił do Sassuolo. Podczas rutynowych badań medycznych przed tym transferem u Francesco Acerbiego wykryto nowotwór jądra. Mimo że był wtedy u progu nowego rozdziału w karierze, życie zatrzymało się z dnia na dzień. Przeszedł operację, a następnie wrócił do gry, sądząc, że to już koniec dramatu. Niestety, kilka miesięcy później, podczas kontroli po meczu, testy antydopingowe wykazały nieprawidłowości hormonalne. Diagnoza była jasna: rak powrócił. Tym razem potrzebna była chemioterapia. Francesco został zmuszony do zawieszenia kariery i walki, tym razem nie z przeciwnikiem na boisku, lecz z własnym ciałem.

Czytaj również:  Reprezentacja Polski “wyprowadza się” ze Stadionu Narodowego
Foto: TNT Sport

Depresja po śmierci ojca i choroba alkoholowa

Zmagania z chorobą przyszły w czasie, gdy Acerbi przeżywał osobistą tragedię – śmierć ojca. Strata, choroba, przerwana kariera – wszystko to doprowadziło do depresji. Piłkarz szukał ucieczki w alkoholu. Jego życie wymykało się spod kontroli. „Nie miałem już chęci, by rano wstać z łóżka” mówił po latach Acerbi. To nie była walka tylko z rakiem, ale też z samym sobą. W jednym z wywiadów wspomniał o dziwnym śnie, w którym poczuł obecność ojca i siłę wyższą, co dało mu impuls do zmiany. Podjął terapię, porzucił alkohol, zaczął dbać o ciało i umysł, a przede wszystkim odzyskał wiarę w siebie.

Foto: The Laziali

Sukces z reprezentacją Włoch na Mistrzostwach Europy w 2021 roku

Po zakończonej chemioterapii Francesco Acerbi bardzo ciężko pracował nad powrotem na boisko. Bardzo dobre występy w Sasuollo poskutkowały transferem do Lazio w 2018 roku. Świetna forma podczas gry w stolicy Włoch sprawiły, iż Acerbi znalazł się w składzie reprezentacji Włoch na Mistrzostwa Europy, gdzie piłkarze Roberta Maciniego sięgneli po złoty medal, pokonując w finale w rzutach karnych reprezentację Anglii. W 2022 roku trafił do Interu Mediolan na zasadzie wypożyczenia. W barwach Nerazzurich Acerbi świętował zdobyte w 2024 roku mistrzostwo Włoch. Bramka zdobyta we wczorajszym półfinale przeciwko FC Barcelonie to dla 37-letniego obrońcy to pierwsze trafienie w europejskich pucharach. Gol zdobyty na największej scenie, przeciwko jednemu z najsłynniejszych klubów świata. Po ostatnim gwizdku nie krył łez.

Czytaj również:  FC Barcelona w finale Ligi Mistrzów kobiet
Foto: The Straits Times
Franceso Acerbi symbol siły i nadziei

Francesco Acerbi to dziś nie tylko piłkarz. To symbol. Człowiek, który dwa razy wygrał z rakiem, ocalił własne życie, odbudował swoją psychikę i na nowo zdefiniował, co znaczy być wojownikiem. Jego historia to dowód na to, że w sporcie i w życiu nie liczy się tylko talent, ale przede wszystkim siła charakteru. Jest jednym z tych ludzi, którzy udowadniają, że najważniejsze sukcesy odnosi się nie na stadionie, lecz poza nim. Na ciele Francesco widnieje tatuaż lwa, czyli symbol siły, odwagi i nieustępliwości. Dziś piłkarz często mówi o swoim doświadczeniu, by inspirować innych. Regularnie odwiedza dzieci chore na raka, angażuje się w akcje charytatywne i publicznie opowiada o swojej walce z depresją

Foto: SempreInter.com

Napisane przez: Tomasz Kielkucki

Oceń

Komentarze do wpisu (0)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola oznaczone * są wymagane


Czytaj również:  Wraca piłkarska liga mistrzów.